Ta sama temperatura w różnych rejonach świata może być inaczej odczuwana. Oprócz temperatury bezwzględnej równie istotnym parametrem jest często pomijana wilgotność powietrza. To ona znacznie wpływa na to, czy jest nam gorąco, czy zimno. Wilgoć to para wodna rozproszona w powietrzu. Ogrzana promieniami słonecznymi powoduje wrażenie duchoty. Zaś odcięta od promieniowania cieplnego wychładza organizm.
Przykład:
1) Kiedyś byłem w Izraelu. Na pustyni w okolicach Jerycha, gdzie powietrze jest suche, przy 40 st. szło wytrzymać i w miarę normalnie funkcjonować. Z kolei 200 km na zachód nad Morzem Śródziemnym temperatura wynosiła jedynie 25 st., ale wilgoć charakteryzująca nadmorskie tereny sprawiała wrażenie, jakby nie było czym oddychać.
2) Sporo chodzę po górach. Czasami zdarza się, że na zbocze góry najdzie chmura. Wszystko wokół spowija wtedy gęsta mgła i natychmiast odczuwa się chłód. Temperatura spadła? Nie, temperatura zmienia się w nieznacznym zakresie. To wilgoć sprawia, że mikro kropelki wody, z których składają się chmury, powodują szybsze wychładzenie ciała.
A zatem temperatura odczuwalna to bardzo względna sprawa zależna od wielu czynników. Do tego dochodzą zdolności adaptacyjne ludzkiego ciała. Jestem w stanie uwierzyć, że Peruwiańczyk przy 30 st. pali w piecu. Sam widziałem murzyna w Polsce w letniej porze chodzącego w czapce.