Strona 3 z 5

PostNapisane: 2012-02-20, 16:00
przez domixon
skalpel napisał(a):"Strasznie głośno, niesamowicie blisko" właśnie obejrzane i... Irytująca Bullock, nadmiar patosu, łzawe sceny kręcone jakby na siłę... ten film jest tak obrzydliwie hollywoodzki, że obawiam się, że naprawdę może zgarnąć tego Oscara. I naprawdę mnie dziwi, że Daldry po świetnym "Lektorze" nakręcił takie byle co.


Bullock strasznie słabo, ale co do patosu i w ogóle tego całego nakręcani się wokół tragedii WTC to myślę, ze amerykańskie społeczeństwo po prostu taki jest i nie można filmoowi zarzucić, że pod tym względem nie jest realistyczny.

Obejrzałem jeszcze "Albera Nobbsa"z Glenn Close - ciekawy film, warto obejrzeć.

PostNapisane: 2012-02-20, 17:18
przez skalpel
domixon napisał(a):co do patosu i w ogóle tego całego nakręcani się wokół tragedii WTC to myślę, ze amerykańskie społeczeństwo po prostu taki jest i nie można filmoowi zarzucić, że pod tym względem nie jest realistyczny.


Racja, tylko czy to nie jest tak, że tworząc filmy przepełnione patosem, ten patos w społeczeństwie amerykańskim jest jeszcze bardziej "podkręcany"? To oczywiście bardzo szeroki temat, niemniej te amerykańskie patriotyczne filmy są dla mnie nie do przełknięcia.

PostNapisane: 2013-01-13, 10:45
przez skalpel
Odkopuję temat, bo już pod koniec lutego kolejne rozdanie :)

Lista nominowanych: http://www.filmweb.pl/awards/Oscary/2013

Jako, że już część filmów mam zaliczoną, to kilka moich spostrzeżeń :)

Najlepszy film:
Nie obejrzałem "Nędzników", "Poradnika" ani "Życia Pi", ale już mogę powiedzieć, że zdecydowanie "Miłość" jest filmem wybitnym. To jest przemyślane, złożone, arcydzieło, które bije na głowę konkurentów. Ale że jest to trudny film w odbiorze, to wątpię aby zdobył statuetkę. Za to reszta stawki jest bardzo wyrównana "Django" to świetne kino rozrywkowe, ale nie od dziś wiadomo że Akademia nie przepada za Tarantino. "Operacja Argo", to naprawdę porządny film, ale raczej nie na Oscara. "Lincoln" jak dla mnie jest rozczarowaniem, ale... wszyscy uwielbiają Spielberga. "Wróg numer jeden" - nie jest wybitny, ale to proamerykański film, a Amerykanie lubią sobie schlebiać. Wskazywałbym więc na "Bestie z południowych krain", bo to taka filmowa baśń nieco w stylu "Slumdoga", tyle że jeszcze bardziej patetyczna i irytująca (jak dla mnie). Prosta, naiwna historyjka, ładnie sfilmowana, z niezłą muzyką i dziecko w roli głównej - Akademia to kupi ;)

Aktorzy:
Daniel Day Lewis jako Lincoln jest dla mnie pewniakiem. U kobiet Riva w "Miłości" chyba najlepsza, ale obawiam się, że Oscara dostanie ta dziewięciolatka z "Besti"... :/

Co do pozostałych kategorii, to trudno mi coś w tej chwili powiedzieć. Na pewno chciałbym, żeby za scenariusz nagrodzeni zostali "Kochankowie z Księżyca", bo to przezabawny film, jeden z lepszych minionego roku :) No i są dwa pewniaki: Adele za piosenkę do Bonda i "Miłość" jako film nieanglojęzyczny.

PostNapisane: 2013-01-13, 11:29
przez blanca
Z tymi pewniakami akademii to różnie bywa, więc czy Miłość Hanekego zdobędzie nagrodę za najlepszy film nieanglojęzyczny, do końca nie można być pewnym.
Może dziś wreszcie uda mi się obejrzeć któryś z nominowanych filmów. Jakby tak patrzeć, to Lincoln ma duże szanse, bo Amerykanie lubią takie historie o swoich- ale więcej powiem, jak film obejrzę.

Znowu nominacji nie dostał Leo DiCaprio, chyba go tam naprawdę nie lubią [wink] Adele pewnie wygra, ale szkoda, że nie nominowali Florence and the Machine za utwór do Królewny Śnieżki i Łowcy

PostNapisane: 2013-01-13, 12:25
przez skalpel
blanca napisał(a):Z tymi pewniakami akademii to różnie bywa, więc czy Miłość Hanekego zdobędzie nagrodę za najlepszy film nieanglojęzyczny do końca nie można być pewnym.


No jakby nie patrzeć, to "Biała wstążka" też była nominowana kilka lat temu i nieco niespodziewanie nie wygrała. Ale myślę, że "Miłość" to jednak pewniak. Łącznie 5 nominacji i to w najważniejszych kategoriach, to jak na film nieanglojęzyczny rewelacyjny wynik. Widać, że po prostu ten film został zauważony i zapamiętany w USA. Co więcej zdobywał tam już nagrody krytyków, więc jak dla mnie to byłaby mega sensacja, gdyby "Miłość" wróciła z niczym :)

blanca napisał(a):Znowu nominacji nie dostał Leo DiCaprio, chyba go tam naprawdę nie lubią


Jakby Tarantino nakręcił film z DiCaprio w roli głównej, to pewnie wyszło by coś rewelacyjnego, a przy tym z zerowymi szansami na Oscara :D

PostNapisane: 2013-01-13, 15:57
przez Spiaca
skalpel napisał(a): "Lincoln" jak dla mnie jest rozczarowaniem, ale... wszyscy uwielbiają Spielberga.



Dlaczego "Lincoln" Cie rozczarowal?

PostNapisane: 2013-01-14, 17:20
przez skalpel
Bo mimo tego, że od strony technicznej (scenografia, zdjęcia) ten film jest dobry, mimo tego, że aktorzy też świetnie grają, to sama historia, czy też właściwie jej przedstawienie, w ogóle mnie nie wciągnęły. Wynudziłem się, a naprawdę bardzo lubię takie "polityczne biografie". W porównaniu do wcześniej nominowanych filmów tego typu: "Obywatel Milk", "Jak zostać królem", "Moneyball" czy "Żelazna Dama", to w "Lincolnie" po prostu nie ma napięcia...

PostNapisane: 2013-01-14, 17:56
przez Spiaca
"Lincoln" nie jest polityczna biografia.
Celem filmu bylo przekazanie tego, jak trudno bylo obalic niewolnictwo i nic wiecej. Dlatego tez nawet nie byl pokazany zamach na Lincolna wcale, a sceny z wojny ograniczone do minimum, bo to by tylko odwrocilo uwage od tego, co film mial przekazac.


Ja bym to wydarzenie porownala do powiedzmy, powrotu Polski na mapy Europy po I Wojnie Swiatowej. Wielkie wydarzenie, ale zeby je zrozumiec, to trzeba znac historie i rozumiec o co tutaj chodzilo.


Bylam na "Lincoln" dwa razy; musze przyznac ze film zrobil wielkie wrazenie na wszystkich w sali, gdzie by sie nie spojrzec, to ludzie poplakiwali. Bo to jest tutaj tak wielkie i tak wiele znaczace wydarzenie. Gdyby Proclamation Emancipation nie zostalo utwierdzone, to prawdopodobnie USA inaczej by wygladalo jako panstwo w dniu dzisiejszym.

Ale, rozumiem twoje rozczarowanie.
O Lincolnie mowiono, ze byl to czlowiek, ktory potrzebowal czasu, zeby podjac decyzje, ze musial rozwazyc kazda strone problemu i przeanalizowac dokladnie, przedyskutowac. To mial film pokazac wlasnie, ze w obliczu trudnej decyzji, Lincoln sam musial sie upewnic w swojej decyzji i jeszcze przekonac innych. Film, ktory jest oparty na dialogu, a nie na akcji, moze byc nudny, szczegolnie jak sie nie rozumie badz nie zna historii.


A tak na marginiesie, to ciekawostka: w kinie na seansie dobre 95% to byli ludzie biali.
Jestem rasistka, ale rasizmu sie nauczylam od czarnych, niestety.

PostNapisane: 2013-01-14, 18:37
przez aberek25
Co do filmów, oglądałam trailery każdego z nich i w sumie podobał mi się jedynie trailer Django, pozostałe albo przerwałam w połowie, albo jeżeli już dotarłam do końca (Życie Pi, Wróg numer 1), to nie zachęciły mnie do zobaczenia filmu.

PostNapisane: 2013-01-14, 20:24
przez skalpel
Spiaca napisał(a):Film, ktory jest oparty na dialogu, a nie na akcji, moze byc nudny, szczegolnie jak sie nie rozumie badz nie zna historii.


Bynajmniej nie jestem fanem filmów akcji, ale to że nie zna się kontekstu, to moim zdaniem niezbyt trafny argument. Bo dobry film mimo wszystko tak "tłumaczyłby" historię, że ta trafiłaby do tych, którzy niczego o Lincolnie nie słyszeli.

Z pewnością też inny jest odbiór tego filmu w USA, a inny w Europie. Jak w końcu wejdzie na ekrany film o Wałęsie, to pewnie u nas będą same pochwały i wzruszenia, a cały świat (znając "kunszt" polskiej szkoły filmowej) będzie się nudził i pytał o co całe halo ;)

Swoją drogą, to właśnie wręczono Złote Globy, które zawsze były jakimś tam wyznacznikiem przed Oscarami i "Lincoln" sensacyjnie poległ, a najlepszym filmem wybrano "Operację Argo".

PostNapisane: 2013-01-14, 21:14
przez Spiaca
No nie no, jak ktos o Lincolnie niczego nie slyszal, to ten film do takiej osoby nie dotrze. Zdecydowanie.

Nie rozumiem, jak nieznajomosc kontekstu jest tutaj nie trafnym argumentem, ale jednoczesnie bardzo trafnym, co mozna wywnioskowac na podstawie Twojego przykladu o Walesie.


Dla porownania: film "Katyn" bardzo dobrze odebrany i zrozumiany, ale tylko wsrod tych znajomych, ktorzy mieli podstawowe informacje i wiedzieli cokolwiek wiecej o wydarzeniach w Europie podczas 2 Wojny Swiatowej.
Bo dla tych, co 2 Wojna Swiatowa to Pearl Harbor i wydarzenia na Pacyfiku to nawet najlepszy "kunszt" szkoly filmowej nic nie da.

PostNapisane: 2013-01-14, 22:01
przez justys
odnośnie zniesienia niewolnictwa to kiedyś czytałam (w [i]Ich drugie oblicze. Od Aleksandra Wielkiego do Mao Zedonga. Historyczne osobowości w nowym świetle), że Lincoln powiedział:
"moim celem nadrzędnym w tej walce jest uratowac Unię, a nie zachować czy zniszczyć niewolnictwo. JEśłi mógłbym uratować Unię (USA jako jednolite, suwerenne państwo) bez uwolnienia choćby jednego neiwolnika, to z pewnością bym to uczynił. I jeśli uratowałbym Unię uwalniając wsyzstkich niewolników to też bym to zrobił. Działałbym tak samo, jeśliby dzięki temu częśc ludzi została uwolniona, a inni nie. Wszystko co robię w sprawie niewolnictwa czy ludności kolorowej , czynię, wierząc, że to pomoże zachować Unię."
Nie wiem na ile to jest prawda, o Lincolnie nic więcej nie czytałam poza krótkim rozdziałem w tej książce :)

PostNapisane: 2013-01-15, 13:22
przez Świeczek
Bojkotuję tegoroczne Oskary, ponieważ pieśń krasnoludów z Hobbita nie dostała nawet nominacji. A to jest najpiękniejszy kawałek muzyki, jaki kiedykolwiek słyszałam. Będę tylko trzymać kciuki za Anne Hathaway.

PostNapisane: 2013-01-15, 20:24
przez Cayambe
Świeczek napisał(a):Bojkotuję tegoroczne Oskary, ponieważ pieśń krasnoludów z Hobbita nie dostała nawet nominacji. A to jest najpiękniejszy kawałek muzyki, jaki kiedykolwiek słyszałam. Będę tylko trzymać kciuki za Anne Hathaway.


Podpisuję się wszystkim czym się da!!

PostNapisane: 2013-01-16, 20:50
przez blanca
Obejrzałam dziś pierwszy z nominowanych do Oskara filmów- Operację Argo. Jako że nie czytałam wcześniej, jak wyglądała cała akcja i jak się skończyła (chociaż przed laty musiałam o niej coś słyszeć, bo coś mi gdzieś tam dzwoniło, jak oglądałam film) to film mi się podobał i przez tę moją niewiedzę trzymał w napięciu. Na minus Ben Affleck, którego nie lubię jako aktora- mógł skupić się tylko na reżyserowaniu ;) Jak dla mnie 7/10. Czy ma jakieś większe szanse na Oskara- nie wiem, muszę zobaczyć inne filmy.

EDIT: Obejrzałam przed chwilą "Poradnik pozytywnego myślenia" i szczerze mówiąc jestem rozczarowana :/ Pośmiać się, nie pośmiałam, wzruszyć się też nie wzruszyłam za bardzo.
Wg mnie na Oskara nie zasłużył. Jedynie fajnie się patrzyło na Bradley'a Coopera :p